sobota, 16 maja 2015

Dział Trzeci

Nikt nie wie, co przeżywam. Ile łez pochłonęła moja poduszka, ile nieprzespanych nocy mam za sobą. Peeta ciągle mnie pociesza mówi że będzie lepiej, ale tak naprawdę nic nie wie. Pomimo tego, że sam jest ojcem, nie ma pojęcia... Strasznie się od siebie oddaliliśmy, miłość jaka była do tej pory już nie istnieje, a jeżeli odrodzi się będzie to największy cud. Najgorsze jest to że Rye, on... umiera. Jego szanse na przeżycie maleją, wstrząs mózgu u trzyletniego dziecka, śpiączka farmakologiczna, oiom, to wszystko muszę przeżywać, przez chwilę nieuwagi. To jeden cholerny błąd, gdybym się nimi zainteresowała, nie wyszła z balkonu wszystko potoczyłoby się inaczej. Krwawa kałuża, to jedyne co pamiętam wyraziście. Krzyk Willow, który nie znaczył nic w porównaniu z tym co miało się stać. Mój ukochany, musiał mnie uspokajać i wiele go to kosztowało. Byłam tak zdruzgotana, że chciałam go pobić, byłam? Jestem. Mówią mi że do wesela się zagoi, ale ślub był. Mój smutek będzie trwał wiecznie. Nawet, jeżeli go zagłuszę zjadając tabletkę łykołaka, którą ma w domu mój mąż... Po śmierci też dręczyłyby mnie myśli że to moja wina.
    Układam się w kłębek na naszym łóżku, moim i Peety. Znowu dostaję spazmów. Zaczynam krzyczeć, kopać, a nawet gryźć poduszkę. Wszystko to, przez jeden nieumyślny wypadek. Zaufałam córce, która tak niechybnie złamała obietnicę że będzie się nim opiekować. Nie mogę spać, nawet nie chcę. Kiedy wszyscy śpią idę do kuchni. Nie wiem co się ze mną dzieje. Mam uczucie, że nikomu nie jestem potrzebna, że miłość moja do niego już nie istnieje. Po prostu, to nie ma sensu. Nic nie ma sensu, bez Rye'go, bez miłości, bez szczęścia. Wstaję i podchodzę do szafki w której trzymamy leki. Kiedy ją otwieram moim oczom ukazuje się pudełko pełne tabletek nasennych. Moje ręce drżą, chcą odmówić posłuszeństwa, ale ja sobie na to nie pozwolę. Schylam się i siadam na podłogę. Z tej wysokości dogodnie jest otworzyć mi dolną szafkę w której spoczywa bimber. Biorę do ręki czternaście tabletek i otwieram alkohol. Z początku się waham, ale wiem że nie mam odwrotu - już za późno Katniss. Z problemem połykam to co mam w lewej ręce, kiedy udaje mi się przełknąć popijam sporą ilością bimbru. Dopiero teraz, zaczynam myśleć trzeźwo. Właśnie podpisałam na siebie wyrok śmierci. Godzę się z losem i zamykam oczy. Budzę się w jasnym pomieszczeniu.
    Obce twarze z maskami, to jedyne co udaje mi się zarejestrować. Dostaję kroplówkę i zastrzyk nasenny. Zaczynam stawiać opory i nie usypiać. Ale nie udaje mi się to... Kiedy odzyskuję świadomość, obok mojego łóżka siedzi Peeta, zdezorientowany, przestraszony, zasmucony. Takiego pamiętam z czasów, gdy wybudzał się z transu, jaki zafundowano mu w Kapitolu. Nie mam zamiaru, mu mówić że będzie lepiej.
- Ty chciałaś się zabić - wpatruje się w moje szare oczy, a jego napełniają się łzami.
- Chyba wiesz czemu - przewracam oczyma, a on robi to samo.
- Chciałem ci powiedzieć, o piątej... Rye on nie żyje - te słowa docierają do mnie dopiero po minucie, nie mogę uwierzyć w to wszystko, dziecko które niedawno nosiłam pod sercem nie żyje.
- Kłamiesz to wszystko jest podłym kłamstwem! - nie chcę dopuścić do siebie myśli, z którą i tak będę musiała się pogodzić.
- Przecież, wiesz... nie potrafię kłamać - wstaje i wychodzi, zamykając za sobą drzwi.
Jestem teraz sama, kompletnie...
    Kolejne dni mijają z reguły tak samo. Dostaję spazmów, krzyczę. Mam, jednak takie dziwne przeczucie że dziś się coś zmieni. Moje myśli, jak od paru dni zresztą, krążą wyłącznie wokół śmierci mojego dziecka. Jednak im bardziej przywołuję wspomnienia, tym bardziej zauważam coś dziwnego. Rye, jest rozmazany, a kałuża krwi, zbyt wyrazista. Dociera do mnie jeden fakt, wszystko nie jest prawdą. To wydarzenie nie miało miejsca, wspomnienia - moje wspomnienia, są zmodyfikowane. Muszę się dowiedzieć jak, było naprawdę. Nie potrafię odróżnić faktów, związanych z tym wydarzeniem. Po jakimś czasie dociera do mnie, jeden paraliżujący szczegół to jad Os Gończych, modyfikuje wspomnienia, ale Paylor już dawno ogłaszała że nie ma już tych śmiercionośnych owadów, a jednak kłamała. Zastanawia mnie jedno, dlaczego mój ukochany nie zechciał powiedzieć mi prawdy? Nie wiem co się dzieje, nie wiem co się stało - nie wiem nic. Zaczynam więc krzyczeć że wiem, że odróżniłam prawdę od fałszu, gdy otwierają się drzwi, ku mojemu niezadowoleniu widzę Haymitcha, on chyba na zawsze pozostanie moim mentorem.
- Mówiłem! - wykrzykuje, a ja nie wiem o co mu chodzi.
- Może takie wyjaśnienie Haymitch?! - warczę, a on pokazuje mi ruchem dłoni, żebym była spokojna.
- Za mało jadu, wywołało u ciebie przebłyski... teraz wiesz, czemu widzisz wszystko wyraziściej, lub gorzej? - zadaje mi pytanie, a ja tylko kręcę głową. - Niestety, muszę wyznać ci prawdę...
- Więc słucham - burczę.
- To co powiem, może ci zaszkodzić na tle psychicznym, na pewno się na to zgadzasz? - zachowuje się kompletnie tak, jakby ćwiczył tę rolę.
- Ile mogę powtarzać ciemna maso?! - zachowuję się kompletnie jak Johanna, której ślub mnie ominął.
- Ktoś wypuszcza, produkuje Osy Gończe... wszystko po to, by rozszerzyć epidemię. Twoje świętej pamięci dziecko, umarło zaraz po próbie ratunku. Nie jesteś w Dwunastce, tylko Dystrykt wyżej. Wyżej? To błędne określenie, znajdujesz się w podziemnym szpitalu. Nie martw się, Johanna i Gale zostali tu przetransportowani, nic im nie jest.
- Miał bezbolesną śmierć?! - przerywam mu, chcę wiedzieć.
- Niestety.. nie - patrzy się w moje oczy, na których maluje się złość i ból.
- Kto, to zrobił?! Kto?! - rzucam się na łóżku szpitalnym.
- Nie mamy pewności, ale nikt dokładnie nie widział jak umierał Snow - jego podejrzenia są jasne.
- Snow, ta szuja?! To była wasza działka, by go załatwić! - wrzeszczę, nie ma już dawnej Katniss Everdeen Dziewczyny Igrającej z Ogniem, jej miejsce zajęła matka dwóch... jednego dziecka, żądna zemsty i śmierci Coriolanusa Snowa. Człowieka, który powstał z martwych.

5 komentarzy:

  1. Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No powiem, że wow ;oo czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem, że nie do końca ogarniam, ale jest spoko. Fajne. Czekam na więcej!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny rozdział ???

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabije za śmierć tego chłopczyka >:(

    OdpowiedzUsuń

Mrs. Punk